Sylwester
1999/2000. Miałam wówczas szesnaście lat i jak każda nastolatka marzyłam, by
spędzić tę szczególną noc na jakiejś mega imprezie. Tym bardziej, że miałam
wtedy paczkę ludzi, z którymi spędzałam mnóstwo czasu i do tego byłam na zabój
zakochana. Z wzajemnością.
Moje plany runęły w
gruzy, gdy Babcia, chcąc sprawić mi radość, zapisała mnie na spędzenie nocy
sylwestrowej w Warszawie na dniach skupienia Taizé. Czyli, krótko mówiąc-
zamiast impry, modlitwa i kościół.
Miałam ochotę ją
zabić, bo zrobiła to za moimi plecami, a ja wtedy żyłam daleko od Pana Boga.
Pojechałam tam obrażona
na cały świat.
W tamtym czasie
przechodziłam okres buntu i byłam zafascynowana kontrkulturą hipisowską.
Czytałam wówczas książkę Tarzana „Mistycy i narkomani" opisującą dzieje
polskiego ruchu, na którego czele stał ks. Andrzej Szpak. To właśnie on
poprowadził hipisów do Matki Boskiej na Jasną Górę i pokazał, że filozofia
hipisowska idealnie wpisuje się w wartości wiary katolickiej.
Marzyłam o
spotkaniu z księdzem-hipisem i Pan Bóg tak mnie poprowadził, że w Warszawie
poznałam Palucha i całą grupę dzieci-kwiatów. Był też Szpak. Nie miałam
niestety okazji dłużej z nim porozmawiać, ale trafiłam w samo serce legendy i
nie zamierzałam odpuścić.
Ubłagałam rodziców,
by puścili mnie ze szpakami na pielgrzymkę. Mój Tato, gdy zobaczył grupę
obszarpańców w długich włosach i Szpaka zaaferowanego zamokniętym telefonem,
nie chciał mnie zostawiać z tymi wariatami. Na szczęście moja kochana Mama
wzięła Go na słówko i...ruszyłam na pierwszą w swoim życiu Pielgrzymkę
Młodzieży Różnych Dróg i Kultur.
Ta pielgrzymka jest
jedyna w swoim rodzaju. Nikt do niczego Cię nie zmusza, sam określasz, jakie
trudy pielgrzymowania podejmiesz.
Tam poczułam, że
wszyscy jesteśmy wspólnotą miłości, braćmi i siostrami, którzy dzielili się posiłkiem,
wspólnie się modlili i chwalili Pana.
Msze święte na „szpakowisku"
trwają niekiedy po cztery godziny, bo jest dialogowane kazanie, na którym każdy
może się wypowiedzieć.
Adoracja i
modlitwa, to wielbienie Pana tańcem, bębnami, muzyką wygrywaną na wszystkim co
jest pod ręką. Tam się czuje Ducha Świętego, doświadcza chrześcijańskiego haju.
Bo taką filozofię
propaguje Szpaku- po co Ci alkohol, po co Ci narkotyki, skoro Bóg, Duch Święty
oferują o wiele więcej, bo obiecują nam tak ogromną Miłość, która objawia się
nieopisaną radością.
Szpak jest
mistykiem zakochanym w Matce Boskiej. Wiele rzeczy mi wyjaśnił, w wielu
rozkochał. Ten człowiek był jednym z najważniejszych kierowników duchowych,
choć on nawet o tym nie wie.
Nie potrafię opisać
tego, co na tych pielgrzymkach się przeżywa. Jest dużo sztuki, muzyki, bo Szpak
zawsze powtarza, że jest to pielgrzymka artystów. A wszystko dla Pana.
Chodzą z nami
hipisi, punki (sic! anarchiści też znaleźli na swoje miejsce w drodze do Pana
Boga), protestancki pastor, a nawet byli metale i ateiści. wielu ludzi
nawróciło się podczas drogi na Jansą Górę. Chodził z nami o. Adam Szustak,
chodzą franciszkanie, dominikanie, salezjanie.
Obejrzyjcie sobie
filmy. Ten pierwszy jest mi bliski, bo byłam wtedy wśród pielgrzymów. Choć
reporterki próbowały uchwycić atmosferę pielgrzymki, nie do końca im się to
udało.
Kochani!
Jeśli nie macie
planów na urlop, mam dla Was cudowną wiadomość-39. Pielgrzymka
Młodzieży Różnych Dróg, Kultur oraz Rodzin wyrusza na Jasną Górę również w tym
roku.
Informacje
znajdziecie na plakacie i na stronie internetowej: doziemiobiecanej.pl
Mam do was ogromna
prośbę- obejmijcie modlitwą Szpaka. Jest poważnie chory, a pielgrzymka już za
tydzień. Bardzo potrzebujemy duchowego wsparcia, oddajemy wszystko Bogu i
naszej ukochanej Matce.
Z Panem Bogiem!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz